Wczytuję mapę...
Ostatnie dni pielgrzymki spędziliśmy w górach, gdzie podobno jest bliżej Boga.
Dla czterech osób, które wylazły na Giewont burzy, góry okazały się bliżej Boga niż zapewne chcieli, teraz są już po drugiej stronie. I nie mam na myśli Słowacji.
W górach tłumy niewiarygodne, beztroskie, bezmyślne i nieustraszone – aż do pierwszej śmierci.