Niemcy

Pielgrzymka, zgodnie z planem, nawiedziła Niemcy. Köln, dokładnie.

Opowiem wam o Niemcach.

Niemcy dzielą się na imigrantów (Hitler się w grobie przewraca), pół-Niemców (Hitler się w grobie przewraca) oraz Niemców czystej krwi (Hitler byłby dumny).

Imigranci są najfajniejsi, bo żyją. Uczą się, szukają, próbują, walczą, rozmawiają, boją się, śmieją się, są ludźmi. Pół-Niemcy to są z kolei ci, których rodzice byli imigrantami albo ci, którzy żyją już tak długo, że się wkomponowali dobrze w krajobraz i czują się Niemcami. Z tymi też gadałem i są całkiem spoko, aczkolwiek znać po nich ślady postępującego zrobocenia.

Pomnik Niemców
Obesrany pomnik założycieli Dojczlandu

Niemcy czystej krwi to roboty. Wyglądają jak ludzie, ale nie daj się zwieść pozorom. To roboty. Czego ich nauczysz, to zrobią. Przykładowo, nauczysz ich tępić Żydów – będą tępić Żydów. Nauczysz ich kochać Żydów – będą kochać Żydów. Wszystko im jedno, bo to roboty. Ich racją bytu jest robić wszystko, czego się od nich oczekuje. Bez tego czują się źle i nie mogą spać. Roboty nie mają własnego zdania, przekonań ani wiary w nic poza wiarą w posłuszeństwo władzy, bo do tego człowiek… przepraszam: robot, został stworzony.

Niemcy mają przesrane, albowiem są bogaci. A im bardziej kto bogaty, tym bardziej kieruje się strachem. A wraz z bogactwem rośnie ilość zasad, spraw, ludzi, idei, instytucji, którym trzeba być posłusznym. Niektórzy mówią, że mieć pieniądze, bo mieć wolność. Biedni głupcy: a czymże jest posiadanie jak nie uzależnieniem od tego, co gwarantuje, że twoje jest twoje? Jeżeli masz konto w banku: jesteś uzależniony od banku. Jeżeli masz zielone papierki, od tego czyj podpis jest na zielonych papierkach. Jeżeli masz akcje firmy, to jesteś bogaty tak długo, póki istnieje firma, a firma tak długo jak długo podoba się klientom coś kupować.

Martinswinkel
Za winklem u Martina

Jeżeli masz dom, to jesteś zależny od systemu prawnego, ksiąg wieczystych, sądów, policji, komorników, hydraulików, elektryków, bez których twoje „mam dom” nic by w praktyce nie znaczyło, bo wlazłaby tam pierwsza lepsza grupa meneli z łomem.

Nikt, kto ma dużo, nie może powiedzieć, że jest wolny. Biedni głupcy, którzy szukacie bogactwa, bo myślicie, że przyniesie wam to wolność: przyjdą i do was konsekwencje z lekcją mądrości. Zawały, wrzody, depresje, zniszczone relacje i przede wszystkim ten wielki, tłusty brzuch. Codziennie będą do was wołać, że jesteście niewolnikami, a nie wolnymi ludźmi. I śmiać się wam w twarz z idiotycznego oksymoronu „wolność finansowa”. A wy co wtedy zrobicie? Czy będziecie na siłach codziennie zamykać oczy i zatykać uszy, żeby tego nie słyszeć? Czy będziecie biec jeszcze szybciej, żeby nie mieć czasu na uświadomienie sobie fundamentalnego błędu w myśleniu? W razie czego są tabletki, diety i profesjonalne terapie – wszystko to, czego my, szczęśliwi biedacy, nigdy nie potrzebowaliśmy.

O, jak mi żal bogatych!

Ale jak może mi ich być żal, skoro osiągnęli dokładnie ten sukces, którego chcieli?

A tak wracając do Niemiec…

Na dzień dzisiejszy Niemieckie Ministerstwo Programowania Społecznego prowadzi program akceptacji wszelkiej inności kulturowej. I byłoby to bardzo pochwały godne, gdyby tylko nie było to programowanie, tylko na przykład edukacja. Ale z tego co widziałem i znam z rozmów, w Niemczech się nie uczy – w Niemczech się tresuje. Bardzo sprawnie zresztą.

Ogród botaniczny w Köln
Ogród botaniczny w Köln

Ale czy ludzie w to naprawdę wierzą, że kulturowe skutki uprawiania Islamu i kulturowe skutki uprawiania protestantyzmu są tak samo dobre, trudno powiedzieć. Zachowują się wszyscy bardzo miło, ale skąd mam wiedzieć czy to zaprogramowanie czy przekonanie? Z rozmów wynika, że Niemcy czystej krwi, kiedy są między sobą a nie w miejscu publicznym, to wykazują chłodny, obojętny dystans do wszystkiego co nie-niemieckie. Zwłaszcza do ludzi. Można się poczuć przy takich jak untermensch.

Tak, że po tej mini-pielgrzymce mam jeszcze mniejszą ochotę mieszkać między Niemcami niż miałem wcześniej. Aczkolwiek i tak wolałbym mieszkać w Köln niż w Radomiu, bo jest tam tak dużo kolorowych, ciekawych imigrantów, że w połączeniu z efektywną niemiecką organizacją życia, byłoby to całkiem przyjemne miejsce do życia. Tylko trzeba uważać, żeby nie zrobocieć.

Jest jeszcze jeden negatywny aspekt życia: system prawny przypomina więzienie. Na wszystko trzeba jakieś pozwolenia, żeby gdzieś mieszkać trzeba się meldować jak w wojsku i takie tam. Powiesz: w Polsce czy Hiszpanii prawo wcale nie jest lepsze, cała Europa się zmieniła w więzienie. I będziesz miał rację. Tyle, że w Niemczech tego prawa się fanatycznie przestrzega i w tym całe nieszczęście.

Jest to też jeden z cudów, którego nie rozumiem: jakim cudem przy takiej certolonej certyfikowanej sztywności ekonomicznej, gospodarka tak dobrze funkcjonuje? W Niemczech zmiana branży zajmuje całe lata, bo wszędzie są wymagane jakieś idiotyczne certyfikaty, tytuły i pozwolenia. Do tego wszystkiego są specjalne szkoły, które trzeba przejść, drogie jak cholera i mocno dofinansowywane przez państwo.

Niemiecki Chrystus
Niemiecki Chrystus

Patrząc na surowe liczby, gospodarka Niemiec od całych dziesięcioleci praktycznie stoi w miejscu, zabetonowana wokół wzrostu PKP na poziomie 0%. Jednocześnie kolei dług skumulowany po różnych instytucjach finansowych (zwłaszcza Deutsche Bank) jest tak potworny, że jak to raz wybuchnie, to zmieni ten kraj w jedno wielkie pole bitwy. Niemcy będą na roboty do Polski jeździć.

Tymczasem w codziennym życiu nie wygląda to tak źle. Poza stałym problemem całej Europy – nie ma ludzi nadających się do pracy – życie się kręci i generalnie jest super-bogato. I dalej będzie. Aż do dnia, kiedy już nie będzie.

Poza tym wszystkim problemy takie jak wszędzie: rozwody, samotność, epidemia depresji, desperackie szukanie celu życia gdzie popadnie. Mentalność stadna, uwiąd myślenia, zanik odwagi. Mało kto chce i potrafi brać odpowiedzialność za własne życie, czekając żeby ktoś inny za niego załatwił jego sprawy. Czyli jak śpiewa Grubson: za dużo w dupie a za mało w głowie.

Biedni ludzie w najbogatszym kraju w Europie.

Dobra, starczy gadania o Niemcach. Szkoda czasu. Wracajmy do pielgrzymki.

Dodaj komentarz