Droga z MRU do Poznania była drogą krzyżową. Najlepiej ją opisać słowami „baron upada pod krzyżem”. Krzyżem była przede wszystkim pogoda: zimno, mokro i wiatr. Do tego odkręcił się tłumik przy silniku w związku z czym i tak już głośny moto-osiołek zaczął ryczeć tak ogłuszająco, że gdyby właśnie przyszedł anioł z trąbą zapowiadający apokalipsę, to musiałby apokalipsę odwołać, bo nikt by nie usłyszał tej trąby. Głowa więc pękała, zęby szczękały i jechałem w stanie raczej opłakanym. Kiedy w końcu dojechałem do Poznania, okazało się, że o dalszej jeździe nie ma mowy.
Od wyziębienia i ogłuszenia wróciły starodawne problemy z tym jakimś moim wstrętnym wrzodem, co to siedzi w kącie i czyha na „nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”. Jako i się doczekał, bo po wylocie z pueblo w górach do Polski dostaliśmy chwilowego szału kulinarnego. Więc teraz znów muszę uważać co jem i przede wszystkim: ile. Good bye pierogi. Żegnaj kotlecie panierowany podwójnie z górą frytek. Z piwem też koniec. Smutno.
No ale nikt nie mówił, że pielgrzymka to łatwa sprawa.
Po zaakceptowaniu faktu, że w Polsce lata nie ma (lato tylko bywa), kupiliśmy w Poznaniu najcieplejsze rzeczy jakie się udało znaleźć. Ale pielgrzymka stacjonarna to dalej pielgrzymka, więc były i spotkania i historie niewąskie i obrazki cudowne powstały przedziwne.
Miejsce do spania wypożyczył nam Filip z podcastu Nie Tylko Dla Orłów. Spotkanie dwóch najdłużej działających podcasterów w Polsce przypominało nieco spotkanie Gandalfa z Sarumanem, bo Filip razem ze mną należy do RSS – Rady Siedmiu Sędziwych – czyli legendarnych podcasterów, którzy zaczęli nadawanie w słynnym 2005 roku, kiedy to wszystko się zaczęło.
Filip ma w ogóle kopalnię najróżniejszych skarbów ze złotych pionierskich lat podcastingu i nie tylko. Ma na przykład oryginalnego klasycznego Macintosh’a Classic, od którego zaczęła się rewolucja w technologii komputerach domowych. Ma też na przykład kota.
Znaleźliśmy też notatki do odcinka podcastu sprzed 14 lat, które nam przypomniały, że Filip założył mi kiedyś w prezencie blog. Dziwny to prezent: blog. Ale tak było. Stworzyli bloga „Masy Krytycznej” i dali mi go, żebym sobie tam pisał. Blog bardzo mi przydał, bo dzięki niemu trafiłem na „Listę Żydów w Zniewalanej Polsce” po donosie jaki sam na siebie złożyłem podczas audycji na żywo. Nie wierzysz? Proszę bardzo, tutaj jest dowód, że to wszystko prawda.
I to wszystko zaczęło się w 2005 roku. W tych czasach Rada Siedmiu Sędziwych była czymś w rodzaju podcastowego zakonu Jedi.
Dziś, w 2019 roku czuję się w związku z tym jak Master Yoda. Moim zadaniem jako członka RSS jest walczyć z Ciemną Stroną podcastingu, która opanowuje internet. Z kolei Filip to taki bardziej Obi Wan Kenobi. Medytuje sobie nad przeszłością w samotni w Poznaniu i zachowuje archiwa dla przyszłych pokoleń.
Nagraliśmy razem odcinek, który będziecie mogli usłyszeć niedługo w podcaście „Revolucion„. I będzie to klasyczny podcast: sam dźwięk, żadnego video. Dwóch najstarszych polskich podcasterów rozmawia o 15 latach polskiego podcastingu. Taki Powrót Jedi.
W środę mapy meteorologiczne pokazały dziurę w chmurach nad Poznaniem i pielgrzymka ruszyła dalej na północ. Łeb mi pękał, ale dojechaliśmy w końcu w okolice Sławna, między Słupskiem a Koszalinem, gdzie prowadzi droga OdBytowa (jak ją wdzięcznie nazywają poddani Biedronia w Słupsku).
I tam stał się cud: nie dość, że skończyło się zimno i chmury, nie dość, że działalność wrzodowa zmniejszyła się tak bardzo, że już można żyć, to jeszcze dziesięć metrów od miejsca, gdzie śpimy jest warsztat. I jego właściciel w momencie kiedy to piszę pracuje nad motorem, obiecawszy, że tym czy innym sposobem problem urwanego wydechu załatwiony będzie.
Co jest raczej niesamowitym uczuciem, zważywszy, że kilka dni temu Pielgrzymka była w tak ciemnej dupie, że miałem wątpliwości czy w ogóle będzie się dało jechać dalej.
Kolejne etapy to najprawdopodobniej: Malbork, Ostróda i w końcu Wydminy, na wschód od Giżycka. Tam się odbędą mini Rekolekcje Odwykowe, które będą głównie polegać na leżeniu i gadaniu, gadaniu i leżeniu, a czasem jedzeniu, a czasem piciu. Szkoda, że tak mało ludzi się zmieści, ale nic nie poradzimy: nie było miejsca w gospodzie.